Jeżeli czegoś bardzo pragniesz to się spełnia

Jeżeli czegoś bardzo pragniesz to się spełnia

Moja historia jest trochę jak z bajki, z jednej strony zwyczajna a z drugiej magiczna. Podążałam za siłą pchającą mnie do tego co mi przeznaczone. Nie mając właściwie za bardzo przeciwności, tak jakby było mi to pisane. Zabawne, że nigdy wcześniej w to nie wierzyłam.

Po 13 latach pracy w logistyce miałam po prostu dosyć problemów, telefonów po godzinach pracy, e-maili, na które trzeba natychmiast odpowiedzieć. Chciałam żyć inaczej, zwłaszcza, że jestem mamą dwójki dorastających dzieci. Dodatkowo sprawy rodzinne trochę się skomplikowały i musieliśmy podjąć decyzję czy przeprowadzić się do rodzinnego miasta czy pozostać dalej w wielkim mieście i żyć w pędzie. Wybraliśmy nasze rodzinne miasto Piotrków Trybunalski, chcieliśmy być jak najbliżej rodzinny.

W rodzinnym mieście rozpoczęłam pracę, która mnie tylko dobiła...postanowiłam, że odchodzę. Zupełnie mentalnie nie pasowałam do tego środowiska, był to zbiór ludzi, których wartości diametralnie różniły się od moich wartości.

Dokładnie w tym samym momencie, kiedy podjęłam decyzję o odejściu, dostałam telefon od doradcy rozwoju osobistego czy nie chciałabym umówić się na bezpłatną sesję i porozmawiać o życiu (była to Anna Kałwińska z Heksagonu). Byłam bardzo zdesperowana, umówiłam się, rezultat był taki, że przeszłam szereg szkoleń, które pomogły mi poukładać sobie w głowie czego tak naprawdę chcę. Zaczęłam sięgać do czasów dzieciństwa i tam ciągle pojawiały się zwierzęta. Byłam opiekunem kawidomowej, chomika, myszki japońskiej, myszoskoczka, królika miniaturki, kota, rybek oraz żółwia (lądowego i wodnego). Organizowałam wycieczki na osiedlu w poszukiwaniu włochatych gąsienic, czy zbierałam bezpańskie psy do domu (oczywiście jak rodzice byli w pracy ;)), kolekcjonowałam również ślimaki na balkonie:), biedne trochę marnie skończyły.

Ale wracając do historii, kiedy powiedziałam sobie DOSYĆ, zaraz po tym złamałam nogę (i to podwójne złamanie) i miałam mnóstwo czasu, żeby wymyślić co zrobić ze swoim życiem. Na pomysł otworzenia sklepu zoologicznego tak naprawdę wpadł mój mąż, który znał mnie od 20 lat i wiedział czego potrzebuję, żeby siebie realizować. I pierwszy raz w życiu każdy puzzel w mojej głowie poukładał się. Powstała bardzo jasna wizja sklepu z warsztatami edukacyjnymi dla ludzi (warsztaty są jeszcze w fazie tworzenia).

Dodatkowo do naszego grona rodzinnego dołączył niedawno pies Edziu! Nie znałam wcześniej aż takiego głębokiego uczucia do zwierząt i to mnie utwierdziło tylko w tym, że decyzja o otworzeniu własnego sklepu zoologicznego, który byłby miejscem, gdzie opiekunowie zwierząt czują się zatroszczeni i zaopiekowani, jest jak najbardziej słuszną.

Po tym wszystkim co przeszłam w ciągu ostatnich 5-6 lat, wiem jedno, trzeba mieć marzenia i je realizować tylko wtedy czujemy się szczęśliwi. Ja już jestem. I żyję po to, żeby dzielić się tym szczęściem z innymi. Pomogę każdemu, kto będzie chciał odnaleźć siebie. To jest mój dług dla Wszechświata :).

Wszystkie komentarze